Czego nie robić w tygodniu startowym?

Czego nie robić w tygodniu startowym?

To czego NIE robić przed bieganiem, jest często ważniejsze od kwestii co robić. O przygotowaniach do biegu, czy rozgrzewce słyszał już prawie każdy. Jednak nawet najlepsze przygotowania mogą popsuć proste i niestety często popełniane błędy. O tym, czego nie robić przed starem przeczytacie poniżej. 

Sauna jest dobra, ale nie przed startem

O zaletach korzystania z sauny wiedzą wszyscy. Działa dobrze na układ krążenia, mięśnie, skórę, układ trawienny i odpręża. Wygląda jak idealny przepis na regenerację przed zawodami. Jednak nic z tych rzeczy. Aby móc dać z siebie naprawdę wszystko, nasze mięśnie muszą być w stanie równowagi między odpowiednim napięciem, elastycznością i rozluźnieniem. Sauna w ostatnich pięciu dniach przed startem może spowodować, że nasze mięśnie będą zbyt rozluźnione z zaburzonym odpowiednim tonusem, czyli napięciem, mięśniowym. Spowoduje to, że nie będziemy w stanie wycisnąć z nich maksymalnych możliwości. Możemy porównać tę sytuację do zbyt miękkiej sprężyny. Nie potrafi ona generować dużej siły. 

Ostatnią sesję w saunie najlepiej zaplanować najpóźniej na tydzień przed startem. Realizując prawidłowy plan treningowy, który przewiduje jeszcze jeden lub nawet dwa treningi, które lekko pobudza mięśnie podniesiemy tonus mięśniowy niezbędny do szybkiego biegania. 

Ostrożnie z masażem

Podobnie działają wszelkie zabiegi manualne na naszych mięśniach. Z tego powodu wizytę u fizjoterapeuty również należy odsunąć od startu. Na samym wstępie należy też powiedzieć, że zbliża się start i masaż powinien być ostrożny i utrzymujący napięcie mięśniowe. Taki zabieg powinien skupiać się jedynie na przyspieszeniu regeneracji i odżywianiu mięśni poprzez doprowadzenie do nich świeżej krwi. Podobnie jak sauna, masaż powinien być przeprowadzony maksymalnie pięć dni przed startem z założeniem, że dzień lub dwa dni po nim będziemy biegać lekko pobudzający trening na wyższych tempach. 

Regeneracja jest ważna, ale nie popadajmy w skrajność

Wielokrotnie słyszałem, że ktoś mógł przesadzić z odpoczynkiem. Jeśli przeważnie jesteśmy aktywni, poruszamy się często pieszo, żyjemy normalnie to leżenie plackiem dwa dni przed startem, czy podjeżdżanie wszędzie samochodem mogą sprawić, że nasz organizm będzie w szoku i wpadnie w stan pewnego rodzaju marazmu. Odpoczynek jest bardzo ważny, ale także lekki ruch i aktywny relaks muszą być uwzględnione w planie wypoczynku przed zawodami. Zamiast leżeć 24 godziny przed biegiem lepiej wyjść na krótki spacer bez telefonu i w ten sposób zadbać o regenerację. 

Zdrowe jedzenie może zaszkodzić

Z każdej strony atakują nas zalecenia jedzenia produktów pełnoziarnistych, dużej ilości błonnika, surowych warzyw i owoców. O ile dla przeciętnego człowieka to świetne rozwiązanie to biegacz musi uwzględnić to, że nie jest przeciętnym przedstawicielem społeczeństwa. Na dwa, trzy dni przed startem warto zacząć stawiać na lekkostrawne posiłki. Kasza manna będzie lepsza niż płatki owsiane, biały ryż lepszy od brązowego, a zamiast pełnoziarnistego makaronu lepie zjeść biały. To samo dotyczy obniżenia surowych warzyw i owoców, które mogą powodować wzdęcia. Oczywiście nie można popadać w skrajności. Jeśli w naszej diecie jest zawsze dużo produktów uważanych z zdrowych dla ogółu społeczeństwa to w ostatnich dniach przed startem należy stopniowo z nich schodzić i dodawać w ich miejsce produktu „białe”. 

Lepsze jest wrogiem dobrego

W ostatnich dwóch, trzech tygodniach przed startem nie powinniśmy próbować nic nowego. Należy jeść sprawdzone produkty, trenować tak jak jesteśmy przyzwyczajeni i jak sobie to zaplanowaliśmy. Nie kombinujemy też ze sprzętem, tylko stawiamy na przetestowane, dobre ubrania i buty do biegania. Zbliżający się start może zwiększać poziom stresu, który zakłóca racjonalne myślenie. Często też rozmawiając niedługo przed zawodami z biegającymi znajomymi można usłyszeć dobre rady. Opowiadają nam o najefektywniejszym treningu, najlepszym posiłku przed starem, czy o najszybszych butach. Warto te rady zapamiętać i je przetestować, ale dopiero w przygotowaniach do kolejnych biegów. Przed startem, który czeka nas za kilkanaście dni nie możemy już kombinować. Oczywiście, słysząc, że coś super działa możemy mieć ochotę sprawdzić to na sobie. Każdy chce robić coś, co sprawi, że będzie biegał szybciej. Jednak takie eksperymenty mogą sprawić, że będzie jeszcze gorzej. 

Ostatnie dni przed startem to czas na wyciszenie, stawianie na sprawdzone aspekty treningu i radość ze zbliżającego się wyścigu. Podchodząc ze spokojną głową możesz sprawić, że zawody będą wielką frajdą i udanym występem. Powodzenia i daj znać w komentarzu, jak wygląda Twoja rutyna w ostatnich dniach przed startem. 



Komentarze